Rozdział 8
Zaskoczenie było tak wielkie, że Cal i Gilan puścili Willa, a ten podszedł do kruka. Delikatnie zdjął ptaka z parapetu i usadził go na oparciu krzesła. Wyjął mu z dzioba czerwoną kartkę i, drżąc wciąż po niespodziewanej rozmowie we śnie, rozłożył ją. Pismo było gdzieniegdzie poplamione atramentem, a tu i ówdzie znajdowały się kropelki krwi i czerwone ślady odbitych na papierze palców.
- Co to jest? - gorączkowała się Caroline. - I skąd u diaska wiedziałeś, że gołąb przyleci?
- Kruk - poprawił ją chłopak. - Z wizji sennej. Ktoś prosi nas o pomoc. Twierdzi, że najważniejsze informacje są w liście - tu pomachał lekko kartką.- Skontaktował się ze mną we śnie, jednak ten wysiłek go wyczerpał. Zastanawia mnie, kto to taki? Lepiej przeczytajmy list - co powiedział, to zrobił. Zaczął czytać na głos:
Drogi Willu!
Na pewno zastanawiasz się, skąd znam Twoje imię, ale o tym powiem Ci kiedyś. Może najpierw się przedstawię i opowiem o sobie, przy okazji prosząc Ciebie, a raczej Was, Wybrańców, o pomoc. Mam na imię Carlos, a oto, co chcę napisać:
Obsydianowa Forteca, kuchnia zamkowa, czternaście lat wcześniej.
- Ojej! Pani Karon! Pani Karon! - to Halvie, pomocnica pani Karon. - Ktoś zostawił śpiącego chłopca pod drzwiami!
- Chłopca!? - krzyczy zdziwiona pani Karon - Daj no go tu! - pani Karon zawsze ma taki ciepły głos. - Rzeczywiście!
- Co tu się dzieje? - zapytał strażnik, którego niezmiernie zaciekawiło poruszenie panujące w kuchni. Kiedy mnie zobaczył, pobiegł od razu do swego pana. Taki z niego lizus.
Ni z tego, ni z owego włodarz Fortecy rozkazał pani Karon pilnowania mnie. Ona nauczyła mnie wszystkiego. Kiedy podrosłem, służyłem panu. Potem pojawił się Ametystowy Znak Zwierząt. Zamknięto mnie w lochu.
Zamek Królewski, komnata chłopców, teraz
Ni z tego, ni z owego włodarz Fortecy rozkazał pani Karon pilnowania mnie. Ona nauczyła mnie wszystkiego. Kiedy podrosłem, służyłem panu. Potem pojawił się Ametystowy Znak Zwierząt. Zamknięto mnie w lochu.
Obsydianowa Forteca, loch, kilka dni temu
Udało mi się skontaktować z krukiem albinosem Varaginem. Przyniósł mi rzeczy potrzebne do napisania listu. Zamek Królewski, komnata chłopców, teraz
Tak więc raz jeszcze proszę o pomoc i o to, byście uważali, by nie zaufać jemu.
Carlos, Jeden z Was
Wybrańcy postanowili wyjechać potajemnie jeszcze tej nocy. Will poszedł po prowiant pod pretekstem uczczenia spotkania. Cal i Gilan wytrzasnęli skądś ciepłe okrycia, a dziewczyny poszły do stajni poprosić o konie. ,,Chciałybyśmy pojechać na nocną wycieczkę, pojedzie z nami strażnik", przekonywały stajennego. Spotkali się pod bramą o północy. Na szczęście brama była otwarta. Wyjechali i o mało co Antonio nie zauważyłby ich przez okno w swojej komnacie. Wyprawę utrudniały dwie rzeczy: po pierwsze, musieli uważać na dodatkowego konia dla Carlosa, a po drugie, nie mieli pojęcia, gdzie jest Obsydianowa Forteca. Świtało już, kiedy zatrzymali się na popas. Postanowili trochę się przespać. Jedna osoba ma czuwać, potem zmiana. Will chciał znów porozmawiać z Carlosem.
Stanął nad żółtą rzeką. Rozejrzał się wokoło.
- Carlos! - zawołał, kiedy zobaczył postać przykutą do ściany. Na jego torsie były nowe liczne rany po biczu. ,,Okropieństwo. Trzeba go jak najszybciej wyciągnąć z lochu'', pomyślał, a głośno powiedział: Carlosie, to ty?
- Tak - usłyszał wycieńczony głos - Powiedz proszę szybko, o co chodzi, bo nasz kontakt mnie wyczerpuje.
- Gdzie jest Forteca?
- Jedźcie na północ... Do głównego traktu... Stamtąd na zachód... Zobaczycie Fortecę...
Will stał na zielonej łące. Słońce świeciło wysoko na niebie. Rozejrzał się. Nigdzie nie ma Carlosa. ,,Kontakt się zerwał", pomyślał.
Zbudziło go mocne szarpnięcie za ramię.
- Wstawaj. Twoja warta. Obudź nas wszystkich, kiedy zajdzie słońce. - Powiedziała wyraźnie zmęczona Katrin.
Kiedy słońce zaszło, przekazał pozostałym instrukcje i ich podróż zaczęła się na dobre. Była dość długa. Nocne wędrówki utrudniała ciemność, a nie rozniecali Światła, bo obawiali się, że ktoś ich zobaczy. Wreszcie koło północy zobaczyli Fortecę.
- Prześpijmy się do rana. Potem zmienimy tożsamość. - Powiedział Gilan. - Przybierzemy nowe imiona. Będziemy udawać chłopskie rodzeństwo. Powiemy, że rodzice wysłali nas do czasowej pracy. Proszę - powiedział i wręczył im rękawiczki bez palców - to na Znaki. Konie przywiążemy tu. Co wy na to?
- Świetny plan - powiedziała przymilnie Katrin, a pozostali unieśli kciuki w górę.- Teraz spać.
Rano zamienili się w chłopskie rodzeństwo. Najstarszy Caleb (Cal), następna Lin (Caroline), potem bliźniaki Gil (Gilan) i William (Will), a na końcu bliźniaczki Kat (Katrin) i Liv (Olivia). W takim pochodzie ciemnowłosych, umorusanych postaci zjawili się pod bramą.
Komentarze
Prześlij komentarz