Rozdział 10
Wybór... Życie czy śmierć?... Życie... Głos... Błysk... Strach... Samotność... Ból... Tęsknota...
Alyss usiadła zdyszana na łóżku. Obok siedzieli rodzice. Starszy brat spał na posłaniu obok. Rodzice patrzyli na nią. Coś tu nie jest tak... Ich twarze...
- Aaaaaa!!!!! - Olivia zakryła twarz dłońmi. Ten sen wciąż wraca...
- Liv! Hej, Liv! Co się stało?
- Nic, nic - odparła szybko na pytanie Caroline - To tylko zły sen.
- Może zabiorę cię do swojego. Taka śliczna łąka i my wszyscy na pikniku. Tylko ty nie jesteś jeszcze z nami. To jak?
- No dobrze - przystała na propozycję.
- No, nareszcie! - zawołał Gilan. - Czekamy na ciebie już trochę. Caroline powiedziała, że miałaś zły sen. Co się stało?
Olivia go zignorowała.
- No, nareszcie! - zawołał Gilan. - Czekamy na ciebie już trochę. Caroline powiedziała, że miałaś zły sen. Co się stało?
Olivia go zignorowała.
Kilka dni temu jej siostra bardzo się z nim pokłóciła, a on nazwał ją i Katrin ,,niewdzięcznymi prostaczkami". Zakończyło się to zerwaniem zaręczyn. Od tamtego dnia Liv i Kat się do niego nie odzywały. Liv i Kat, nie Olivia i Katrin. Postanowiły, że nie będą mówiły na siebie tak dłużej. Poza tym Kat zrozumiała, że nie kocha Gilana, tylko Carlosa. Gilan był jedynie pierwszą miłością. No, ale mniejsza z tym. Piknik się rozpoczął i, mimo że było to tylko we śnie, najedli się do syta.
- Ale w nocy była zabawa! - powiedział następnego dnia Cal.
Oprócz jedzenia Caroline wymarzyła sobie orkiestrę, wszyscy bardzo długo tańczyli. Gilan był skazany na siedzenie na kocu. Caroline tańczyła z Calem, Liv z Willem, a Kat z Carlosem i żadna z nich ani myślała zostawić swojego partnera. W sumie to Caroline podsłuchała, jak Gilan ją również nazywa ,,panną wychowaną na wsi", więc i ona się do niego nie odzywała. Nie można pominąć, jak mocno obraził chłopaków! ,,Bezmózgie osiłki!" - oto jak ich nazwał.
Gilan siedział teraz sam w pokoju. Rozmyślał. Nagle zakręciło mu się w głowie. Ostatnio często mu się to zdarzało. Zrobiło mu się czarno przed oczami...
Uderzył plecami o ziemię. Otworzył oczy. Nad nim stali jego bracia i kuzyn. Na ich twarzach można było dostrzec mieszaninę lęku i wściekłości. Przeważało to drugie.
- Co się stało? - zapytał nieswoim głosem.
- Ty nam powiedz! - krzyknął Carlos. - Czemu chciałeś wyskoczyć przez okno?!
- Co takiego? - Gilan był przerażony!
- Ledwo zdążyliśmy cię ściągnąć z parapetu przed skokiem! Najpierw nas obrażasz, teraz chcesz popełnić samobójstwo! Co jeszcze przyjdzie ci do tego pustego łba?! - tym razem krzyknął Will.
- Uspokójcie się obaj! - warknął ich kuzyn. - A ty powiedz, co ci chodzi po głowie! I to już! - powiedział to cichym głosem, nie odebrało mu to jednak mocy.
- Naprawdę nie wiem, o co wam chodzi! - Gilan zaskoczył nawet siebie tym, jak głośno krzyknął. - Ostatnie, co pamiętam, to to, że wpatrywałem się w ogień i nagle zakręciło mi się w głowie. Potem nic, do chwili, kiedy wylądowałem na podłodze.- Dodał ciszej i wstał na chwiejnych nogach. - Co się ze mną dzieje? Za każdym razem, kiedy kręci mi się w głowie, okazuje się, że robię lub mówię coś głupiego!
Nagle zza ściany dobiegł ich cichy szloch. Wszyscy spojrzeli po sobie. Gilan podszedł do miejsca, gdzie znajdowało się tajne przejście, których pełno było w Zamku. Otworzył je cicho i zajrzał na korytarzyk. To, co tam zobaczył, zamurowało go... Na podłodze pod ścianą siedziała dziewczyna, która wyglądała jak Kat i Liv jednocześnie. Jednak jak na Liv i Kat miała za krótkie włosy. Dziewczyna była skulona, a jej drobnymi ramionkami wstrząsał szloch. W korytarzyku świeciło się coś na kształt białej poświaty. Gil podszedł do dziewczyny. Delikatnie dotknął jej ramienia. Ona odwróciła się do niego i zarzuciła mu ramiona na szyję.
- Przepraszam - wyszeptała. - To ty masz te zawroty głowy i robisz różne dziwne rzeczy? - zapytała ledwie słyszalnym głosem.
- Skąd wiesz?- zapytał zdziwiony Gilan, choć wydawało mu się, że już zna odpowiedź.
- To przeze mnie - wyszlochała nieznajoma. - Nie potrafię zapanować nad swoją mocą! Wiem, że któraś Wybranka ma przeze mnie koszmary! To śmieszne!
- Co śmieszne? - zapytał zdenerwowany Gilan.
- A to, że przyjechałam tu znaleźć siostry, a znalazłam Wybrańców! - odpowiedziała dziewczyna. - A tak przy okazji - powiedziała już radosnym głosem - mam na imię Lilith i jestem Wybranką Perłowego Znaku Życia.
- Perłowego Znaku Życia? - zapytał Will, który niespodziewanie znalazł się za ramieniem brata.
- Dokładnie! - zawołała Lilith.
Potem wstała i weszła do komnaty. Tam spotkała dziewczyny. I kolejna zagadka rozwiązana! Lilith jest siostrą Caroline, Liv i Kat!
Z wieczornych rozmów okazało się, że brakuje jeszcze PRZYNAJMNIEJ dwojga Wybrańców. A oni chyba wiedzą, gdzie ich szukać...
- Ale w nocy była zabawa! - powiedział następnego dnia Cal.
Oprócz jedzenia Caroline wymarzyła sobie orkiestrę, wszyscy bardzo długo tańczyli. Gilan był skazany na siedzenie na kocu. Caroline tańczyła z Calem, Liv z Willem, a Kat z Carlosem i żadna z nich ani myślała zostawić swojego partnera. W sumie to Caroline podsłuchała, jak Gilan ją również nazywa ,,panną wychowaną na wsi", więc i ona się do niego nie odzywała. Nie można pominąć, jak mocno obraził chłopaków! ,,Bezmózgie osiłki!" - oto jak ich nazwał.
Gilan siedział teraz sam w pokoju. Rozmyślał. Nagle zakręciło mu się w głowie. Ostatnio często mu się to zdarzało. Zrobiło mu się czarno przed oczami...
Uderzył plecami o ziemię. Otworzył oczy. Nad nim stali jego bracia i kuzyn. Na ich twarzach można było dostrzec mieszaninę lęku i wściekłości. Przeważało to drugie.
- Co się stało? - zapytał nieswoim głosem.
- Ty nam powiedz! - krzyknął Carlos. - Czemu chciałeś wyskoczyć przez okno?!
- Co takiego? - Gilan był przerażony!
- Ledwo zdążyliśmy cię ściągnąć z parapetu przed skokiem! Najpierw nas obrażasz, teraz chcesz popełnić samobójstwo! Co jeszcze przyjdzie ci do tego pustego łba?! - tym razem krzyknął Will.
- Uspokójcie się obaj! - warknął ich kuzyn. - A ty powiedz, co ci chodzi po głowie! I to już! - powiedział to cichym głosem, nie odebrało mu to jednak mocy.
- Naprawdę nie wiem, o co wam chodzi! - Gilan zaskoczył nawet siebie tym, jak głośno krzyknął. - Ostatnie, co pamiętam, to to, że wpatrywałem się w ogień i nagle zakręciło mi się w głowie. Potem nic, do chwili, kiedy wylądowałem na podłodze.- Dodał ciszej i wstał na chwiejnych nogach. - Co się ze mną dzieje? Za każdym razem, kiedy kręci mi się w głowie, okazuje się, że robię lub mówię coś głupiego!
Nagle zza ściany dobiegł ich cichy szloch. Wszyscy spojrzeli po sobie. Gilan podszedł do miejsca, gdzie znajdowało się tajne przejście, których pełno było w Zamku. Otworzył je cicho i zajrzał na korytarzyk. To, co tam zobaczył, zamurowało go... Na podłodze pod ścianą siedziała dziewczyna, która wyglądała jak Kat i Liv jednocześnie. Jednak jak na Liv i Kat miała za krótkie włosy. Dziewczyna była skulona, a jej drobnymi ramionkami wstrząsał szloch. W korytarzyku świeciło się coś na kształt białej poświaty. Gil podszedł do dziewczyny. Delikatnie dotknął jej ramienia. Ona odwróciła się do niego i zarzuciła mu ramiona na szyję.
- Przepraszam - wyszeptała. - To ty masz te zawroty głowy i robisz różne dziwne rzeczy? - zapytała ledwie słyszalnym głosem.
- Skąd wiesz?- zapytał zdziwiony Gilan, choć wydawało mu się, że już zna odpowiedź.
- To przeze mnie - wyszlochała nieznajoma. - Nie potrafię zapanować nad swoją mocą! Wiem, że któraś Wybranka ma przeze mnie koszmary! To śmieszne!
- Co śmieszne? - zapytał zdenerwowany Gilan.
- A to, że przyjechałam tu znaleźć siostry, a znalazłam Wybrańców! - odpowiedziała dziewczyna. - A tak przy okazji - powiedziała już radosnym głosem - mam na imię Lilith i jestem Wybranką Perłowego Znaku Życia.
- Perłowego Znaku Życia? - zapytał Will, który niespodziewanie znalazł się za ramieniem brata.
- Dokładnie! - zawołała Lilith.
Potem wstała i weszła do komnaty. Tam spotkała dziewczyny. I kolejna zagadka rozwiązana! Lilith jest siostrą Caroline, Liv i Kat!
Z wieczornych rozmów okazało się, że brakuje jeszcze PRZYNAJMNIEJ dwojga Wybrańców. A oni chyba wiedzą, gdzie ich szukać...
Komentarze
Prześlij komentarz