Aleksandra Zaremba, klasa 4b
Cześć, jestem Robert. Opowiem wam o mojej niezwykłej
przygodzie, czyli o tym, jak stałem się książką.
Kiedyś w mojej
szkole był pewien chuligan, jak się pewnie domyślacie, to byłem ja… Miałem
kolegów, z którymi psociłem, lecz ja byłem tym najgorszym. Pewnego dnia w naszej
klasie pojawił się nowy uczeń. Wydał mi się strasznym leszczem. Sam nie wiem,
czy to przez te jego pryszcze i aparat, a może przez operę, której słuchał,
podczas gdy każdy z nas nucił piosenki Bruno Marsa. Może też dlatego nikt nie
próbował się z nim zaprzyjaźnić. Rzecz
jasna, ja też go nie lubiłem, został moim „kozłem ofiarnym”, któremu chciałem
podokuczać. Na początku nie wiedziałem nawet, jak ma na imię, lecz krótko potem
nazwałem go Kubiszonem.
Pewnego dnia z
kumplami wybraliśmy się do pizzerii „Pod krzywą wieżą” i kogo tam spotkaliśmy?
Kubę! Kiedy tylko go zobaczyłem, podbiegłem do niego i z szyderczym uśmiechem
zaprosiłem do zjedzenia z nami pizzy. Oczywiście miałem plan, który polegał na
tym, że kiedy on sobie spokojnie będzie jadł, ja obleję go colą i udam, że to
niechcący. Właśnie miałem przechylić szklankę i nagle… wszystko stanęło w
czasie. Poruszałem się tylko ja i pewna tajemnicza pani, siedząca przy jednym
ze stołów. Kobieta podeszła do mnie i powiedziała, że wie, co miałem zamiar
zrobić. Zapewniała mnie, że nie jestem złym człowiekiem, ale muszę zmienić swoje
zachowanie, muszę dostrzec ludzką krzywdę. Na początku nie wiedziałem, o co
chodzi jej w ogóle chodzi i wydawało mi się to niezwykle zabawne, ale po chwili
zacząłem się kurczyć i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu stałem się… książką!
Wiem, wiem,
trudno w to uwierzyć, ale ta nieznajoma kobieta sprawiła, że przemieniłem się w
rzecz, której tak nie lubiłem. Nawet lektur w szkole nie czytałem, a tu nagle
moja osoba była przedmiotem przeze mnie znienawidzonym. Mogła zamienić mnie w
szybkie auto, jakiegoś czaderskiego robota, tylko nie w nudną książkę! Co za
pech…
Na pewno nie
uwierzycie, co zawierało w sobie to kilkunastostronicowe dziwactwo, którym
byłem … Moje własne życie! Moje dowcipy i przykrości, które sprawiałem innym… Jednak
na końcu mojej własnej historii, która urywała się w momencie mojej mającej
nastąpić przemiany, był dopisek: „tę historię będzie od tej chwili tworzył ktoś
inny, proszę przekaż tę książkę dalej”. No i w ten właśnie sposób zaczęła się
moja wielka przygoda...
Tajemnicza
nieznajoma zabrała mnie ze sobą do domu dziecka i przekazała sierotkom. Czytała
mnie piegowata Jola, pogodna Hania, piękna Kasia z długimi warkoczami oraz
łobuziak Zenio, który przekazał mnie swojemu kumplowi Jaśkowi. Kiedy byłem u
sierotek, zobaczyłem, jak ciężko jest żyć bez rodziny i zacząłem żałować tych
wszystkich kłótni z siostrą Sandrą, rodzicami… Będąc wśród tych dzieci,
zrozumiałem, że bez rodziny bym sobie nie poradził. Tak bardzo żałowałem tego,
że w poniedziałek poplamiłem ulubioną bluzkę Sandry granatowym atramentem i
miałem ubaw po pachy, podczas gdy ona płakała i rozpaczała.
Nie byłem długo
u sierot, ponieważ jedna z nich, którą zwali Agatka Małpiatka, znalazła rodzinę
zastępczą i przeprowadziłem się wraz z nią. Agatka szybko skończyła czytać tę
książkę i oddała mnie do biblioteki. Szybko rozpoznałem moją szkolną bibliotekę!
Długo nikt mnie nie wypożyczał, ale moja historia w książce toczyła się dalej.
Myślałem, że już na zawsze zostanę książką, taką, której nikt nie czyta! Moje
życie stawało się nudne. Tylko stanie na półce, zbieranie kurzu i tyle. Do
czasu…
Pewnego dnia do
biblioteki szkolnej przyszedł Kubiszon. Gdybym nie był książką, to pewnie bym
mu dołożył, to wszystko przez niego! Teraz jedynie mogłem spaść na niego z
półki... Obserwowanie mojego „kozła ofiarnego” było całkiem zabawne! Gdy mój
koleżka chodził tak między półkami, szukając ciekawej lektury, wpadłem mu w
ręce i, nie uwierzycie!, wypożyczył właśnie mnie. Lądując w jego plecaku, obok
książki do polskiego, zastanawiałem się, jak teraz moi kumple radzą sobie beze
mnie w naszej klasie. Gdy Kubiszon wracał ze mną do swojego domu, zacząłem się
zastanawiać, jak wygląda jego życie. Czy on naprawdę lubi operę?!
Kiedy przed
swoim domem przez przypadek wyrzucił mnie z plecaka, szukając kluczy,
zobaczyłem wielką willę! Dom był naprawdę wielki i piękny. Kubiszon nigdy nam
się nie chwalił… Kiedy tylko zobaczyłem jego pokój, opadła mi szczęka! Był sto
razy większy od mojego i miał ściany w barwach mojego ulubionego klubu
piłkarskiego FC Barcelona! Była tam też trampolina! Po chwili zobaczyłem jednak
coś, co tak mi zaimponowało… był to autograf Messiego! Zanim obejrzałem cały
pokój, zostałem odłożony na półkę. Wśród wielu książek w moim sąsiedztwie
dostrzegłem wielki zbiór komiksów o moich ulubionych Gwiezdnych Wojnach. Zaskoczyło
mnie to, bo wydawało mi się, że Kubiszon to niezły nudziarz. Może on nie jest
takim leszczem, może źle go oceniłem, może Kubiszon to fajny Kuba. Jej! Dotarło
do mnie, że mamy z Kubą wiele wspólnego. W jednej chwili poczułem wyrzuty sumienia,
że tak bardzo mu dokuczałem. Po obiedzie Kuba zdjął mnie z półki. Kiedy zaczął
czytać moją historię, zrobił taką minę, jakby dobrze znał opisaną w niej
sytuację. Ku mojemu zdziwieniu szybko skończył mnie czytać, pokiwał głową i
uśmiechnął się na koniec. Następnego dnia oddał mnie do biblioteki.
Kiedy znów
leżałem na regale w bibliotece, zobaczyłem tę tajemniczą kobietę z pizzerii.
Wydawało mi się, ze patrzyła na mnie znacznie cieplejszym i milszym wzrokiem
niż przy naszym ostatnim spotkaniu. W czasie długiej przerwy przyszła do
szkolnej biblioteki moja siostra Sandra! Tak jak się domyślacie, wypożyczyła
właśnie mnie. Wzięła mnie do domu, do
mojego domu, tego, za którym tak mocno tęskniłem. Słysząc śmiech mojej
mamy, widząc tatę z kosiarką w ogrodzie, doznałem kolejnego olśnienia. Mam
kochającą rodzinę, której wiecznie przysparzałem kłopotów. Żałowałem, że z
mojego powodu mama była częstym gościem w szkole, że moja siostra wylała morze
łez z powodu moich żartów, a tata nigdy nie mógł liczyć na moją pomoc. Dotarło
do mnie, że byłem stuprocentowym łobuzem i zapragnąłem w końcu to zmienić!
Gdy Sandra
skończyła mnie czytać, stałem się znów sobą!!!
Jaka była moja radość, gdy znów mogłem być…
Leżąc wieczorem
w swoim łóżku zrozumiałem, czego nauczyła mnie moja przygoda. Będąc u Kuby
zrozumiałem, że powinienem myśleć o uczuciach innych, że to, co mi wydaje się
śmieszne i zabawne, innych może bardzo zranić. Postanowiłem, że już koniec z dogryzaniem
innym, a Jaro i Karol, jeśli będą chcieli jeszcze się ze mną przyjaźnić, też
będą musieli się zmienić.
Sierotki
pokazały mi, jak bardzo ważna w moim życiu jest rodzina. Postanowiłem, że
zawsze będą mogły na mnie liczyć, a Sandra nie będzie już musiała drżeć na
widok młodszego brata.
Komentarze
Prześlij komentarz