Martyna Łabędź, klasa 4b
Była raz sobie książka, która
stała na sklepowej półce. Jedynym jej marzeniem było to, aby ktoś ją kupił.
Wszystkie jej koleżanki dawno już znalazły właścicieli, a ona została sama...
Przepraszam, że wciąż wyrażam się
o książce jak o przedmiocie bez uczuć. Sami miała uczucia i z każdym dniem
czuła się coraz bardziej samotna. Jej znajoma, Encyklopedia, często opowiadała
ciekawe fakty i nowinki ze świata. To chociaż na chwilę odciągało Sami od złych
myśli.
Pewnego razu do sklepu przyszła mała
dziewczynka w towarzystwie taty. Miała sześć lat. Chciała wybrać sobie ciekawą
książkę, którą tata będzie mógł jej czytać wieczorem, przed snem. Podeszła do
półki z książkami dla dzieci i zauważyła Sami. Ta z kolei nie mogła powstrzymać
się od radości. Ukradkiem uśmiechnęła się do dziewczynki, a ona wzięła ją w
swoje rączki. Mała przyłożyła książkę do ust i szepnęła:
- Już na zawsze będziesz moja!
Po czym pokazała książkę tacie.
Gdy ojciec wziął ją do ręki, Sami
poczuła się trochę niepewnie.
- Kochanie... - powiedział po chwili.
- To książeczka dla młodszych dzieci. Odłóż ją, Słoneczko.
Mała dziewczynka poczuła się
strasznie zawiedziona, ale posłuchała taty. Sami prawie uroniła łzę. Ale nie
chciała mieć brudnej okładki... Po chwili ujrzała, że malutka bardzo zadowolona
wychodzi ze sklepu z inną książką. Sami bardzo bała się kolejnego dnia.
Następnego dnia
była wielka ulewa. Burza szalała nad miastem. W księgarni było mało ludzi.
- Dlaczego jest tu tak pusto? I
wszyscy są jacyś smutni? - zapytała Encyklopedię Sami.
- To z powodu pogody... – odparła
znajoma. - Zobacz! - Encyklopedia wskazała temat: "ZJAWISKA
POGODOWE". - Tutaj jest napisane, że gdy pogoda się zmienia z ciepłej i
słonecznej w deszczową, to ludzie tracą całą swoją energię.
- Kiedy znowu będzie słonecznie? -
zapytała Sami.
- Nie wiem, Sami. To nie ode mnie
zależy... - Westchnęła Encykopedia.
- A od kogo?
- Wiesz... jest taka specjalna nauka.
Nazywa się METEOROLOGIA. Zajmuje się badaniem pogody. - odpowiedziała książka i
zasnęła.
Chwilę potem do księgarni
przyszedł bardzo przemoczony pan. Poprosił o książeczkę dla swojej trzyletniej
córeczki.
- Dobrze się składa, proszę pana. -
Odpowiedziała sprzedawczyni. - Tu jest ostatni egzemplarz książki idealnej dla
pana córki.
Wtedy pani wskazała
właśnie Sami. Ależ ona się cieszyła! Aż zatrzepotała kartkami. W końcu marzenie
sie spełniło. Będzie miała właściciela!
- Piętnaście złotych. Teraz książka już jest
pana. – Uśmiechnęła się sprzedawczyni.
Nowy właściciel zaniósł książkę do
samochodu i odjechał. Sami bardzo się cieszyła i z zainteresowaniem oglądała
otaczające ją obrazy. Pogoda rzeczywiście była brzydka, a pan coś burczał pod
nosem...
- Nieładnie, proszę pana,
nieładnie... - Narzekała Sami.
W domu pan pokazał książkę córce,
a ta bardzo się z niej ucieszyła. Bawiła się nią, rozmawiała, nosiła do
przedszkola. Była zachwycona. Jednak wraz z upływem lat książce zaginały się
rogi, a dziewczynka coraz mniej interesowała się swą "przyjaciółką".
W końcu, gdy "mała" skończyła dziesięć lat, dostała Encyklopedię.
Właśnie tę, która kilka lat temu dotrzymywała towarzystwa Sami. Sami została
odłożona na półkę i zapomniana.
Pewnego razu,
gdy dziewczynka przypadkiem spakowała Sami do szkolnego plecaka, książka była
świadkiem lekcji o ekologii. Dowiedziała się, jak dbać o Ziemię i środowisko.
Pani mówiła również o MAKULATURZE. Wtedy Sami poczuła wielką ulgę, że nie
zostanie spalona czy wyrzuczona na śmietnisko. W dodatku cieszyła się, że
przyczyni się do powstania innej książki. "Muszę powiedzieć o tym
Encyklopedii! - pomyślała. - Choć ona już o tym z pewnością wie..."
Przed szkołą dziewczynka
zorientowała się, że zabrała do szkoły książkę z dzieciństwa. Dziwne, ale
inaczej ją zapamiętała.
- To dlatego plecak był taki
ciężki... - pomyślała. - Ale skąd u mnie ta książka? Ja jej nie pamiętam...
- A może to książka z biblioteki
szkolnej? - podrzuciła pomysł koleżanka.
- Nie wydaje mi się... - skrzywiła się
dziewczynka – Bez okładki, bez pieczątki...
W drodze do domu dziewczynka wyrzuciła
do śmietnika starą książkę. Sami była przerażona. Bała się o swoje dalsze losy.
- Jak to się dalej potoczy? – powiedziała
głośno Sami.
- Nie będzie miło... - odpowiedziała
jedna z książek, która też się tam znalazła.
- Co masz na myśli? - Zapytała Sami.
- Witam, jestem książką o
zwierzętach, mam na imię Orli.
- Miło cię poznać, Orli. Ja jestem
Sami. Jestem tu, bo moja właścicielka
mnie już nie chce.
- Przykro mi, Sami. Ja tu jestem, bo
moja BYŁA właścicielka już poszła na studia i wyrzuciła niepotrzebne książki -
przyznała Orli. - Mogę tak długo opowiadać, bo mam sporo doświadczenia, ale
chyba słyszę śmieciarkę... I jedzie chyba po nas! - Krzyknęła przestraszona
Orli.
- Poczekaj! - Krzyknęła Sami. -
Wymkniemy się stąd, chodź za mną. - Teraz, skacz!
Sprawnie wyskoczyły ze srzynki i
uciekły. Nie zaszły daleko, bo jakaś starsza pani znalazła je na ziemi i
podniosła.
- O nie... – zmartwiła się Sami.
- Hmm... – wzdychała starsza pani. –
Ach, ta młodzież... Wyrzuca książki, bardzo nieładnie...
Po czym zaniosła je do domu.
- Te książki są bardzo stare i
zniszczone... Nawet nie mają okładek. - Powiedziała pani, siadając w swoim
fotelu. - Biedactwa...
- Co zamierzasz z nimi zrobić? – Zapytał
jej mąż.
- Nie nadają się do sprzedaży, do
czytania raczej też nie, są brudne, ale... oddam je na MAKULATURĘ. –
Zdecydowała.
Następnego dnia tak właśnie
zrobiła. Z samego rana wstała i poszła do pobliskiej księgarni.
- Dzień dobry! Czy mogłabym pani
przekazać te dwie książki na MAKULATURĘ? - Zapytała.
- Naturalnie, jeśli już się pani nie
przydadzą, to nie ma najmniejszego problemu - odpowiedziała pani kasjerka. -
Przekażę je do recyklingu.
- Dziękuję – podziękowała pani i
udała się do sklepu spożywczego.
O dziwo to była ta sama
księgarnia, w której książka zaczęła swój żywot. I jak widać go zakończy...
W wielkiej fabryce Sami pożegnała
się z Orli.
- Sami... – westchnęła Orli. - Nie
przejmuj się. Nie wszystkie książki da się uratować.... Ale za to można dać im
drugie życie. Zobaczysz, będzie dobrze.
Powodzenia!
I tak skończył się żywot Sami i Orli.
Encyklopedii też. Jednak niedługo potem stanęły dumnie na sklepowych półkach. I
znowu czekają na swoich właścicieli. Nowe, pachnące, tylko pod innymi tytułami.
Tak kończą się losy wielu tysięcy książek... Mimo to, pamiętaj, że musisz umieć dbać o książki.
Niezależnie czy to dzieło wybitnego pisarza, czy jakaś mniej ważna opowiastka.
Książki przekazują wielką wiedzę, ale też przenoszą nas w świat fantazji.
Poprawiają humor, czasem wzruszają i dostarczają wielu wrażeń. Najważniejsze,
że o książki trzeba dbać, bo to dzięki nim umiesz pisać, czytać, zdobywasz
ogromną wiedzę.
Komentarze
Prześlij komentarz