Drogi Czytelniku,
oto bajka Izy Krzyzińskiej...
Nauczka
Dawno, dawno temu żył sobie na
świecie pewien dziewięcioletni chłopiec o imieniu Robert. Pochodził z niezbyt
zamożnej rodziny. Nie doceniał tego, co miał i wykorzystywał to, że rodzice
nigdy mu niczego nie odmawiali. A przecież to dzięki nim nie chodził głodny i
miał się w co ubrać. Jego rodzice tak bardzo się dla niego poświęcali, że aż
sami czasami niczego nie jedli, bo chcieli, aby najadł się ich syn. Robert, gdy
tylko nadarzyła się okazja, krzyczał na rodziców z byle powodu.
Pewnego
wieczoru, po bardzo męczącym dniu w szkole, Robertowi tak bardzo zachciało się
spać, że gdy tylko przyłożył głowę do poduszki, od razu zasnął. Miał bardzo
dziwny sen. Śniło mu się, że był z wizytą u swoich dziadków i poszedł do lasu,
żeby się odprężyć. Zobaczył w oddali jakiegoś ptaka. Zaczął za nim biec, był
już bardzo, bardzo blisko, aż w końcu go dotknął. Nagle rozbłysło światło i
Robert poczuł się jakoś dziwnie. Podszedł do rzeki i przyjrzał się swojemu
odbiciu. Zobaczył, że nie jest już chłopcem, ale żurawiem. Tak się zdenerwował,
że zaczął wyrywać sobie wszystkie pióra! Lecz nagle ujrzał wróżkę, która
powiedziała:
- Robercie,
obserwuję cię od jakiegoś czasu i martwi mnie to, jak traktujesz swoich
rodziców. Dlatego uwięziłam cię w ciele żurawia.
Robert odpowiedział:
- A
kiedy masz zamiar mnie uwolnić?
-
Uwolnię cię, jeśli nauczysz się doceniać to, co masz i w końcu staniesz się
samodzielny.
I
poszła. A Robert zobaczył innego żurawia i zaczął z nim rozmawiać. Dowiedział
się, że w lesie nie znajdzie jedzenia ani opieki, i że wszystko musi zapewnić
sobie sam. Pomyślał sobie, że skoro już zna tego żurawia, to go wykorzysta. Skłamał,
że nie potrafi znaleźć dla siebie pokarmu, ponieważ ma złamane skrzydło. Ale
ptak nie był głupi i poznał się na jego kłamstwie. Zobaczył, że Robert udaje,
bo nie chce wypełniać swoich obowiązków.
Żuraw
odleciał. Robert został sam. Próbował latać, ale ta sztuka mu nie wychodziła. Postanowił
szukać jedzenia. Zobaczył w rzece rybę i poleciał za nią w dół. Nie udało mu
się jej złapać, skąpał się tylko w wodzie. Był wściekły, nie wiedział, co dalej
robić. Siedział na kamieniu przez długi czas i rozmyślał. No tak! Mógłby przecież
komuś zabrać jedzenie! Lecz żaden inny ptak nie dał sobie odebrać jedzenia. Robert
znowu usiadł na kamieniu. Zobaczyła go pewna kaczka. Podpłynęła do niego i
podsunęła mu pewien pomysł:
- Jeśli
chcesz się nauczyć polować i latać, to poproś o pomoc jakiegoś dorosłego ptaka
– powiedziała.
- Ale
przecież dorośli sami powinni mi pomóc, ja nie muszę o nic prosić! – Krzyknął
Robert.
-
Słuchaj! Wiem, że tak naprawdę jesteś chłopcem, i że wróżka uwięziła cię w
ciele żurawia. Jeżeli chcesz znowu być człowiekiem, to pamiętaj, że musisz być
miły dla innych!
Minęło
kilka dni, Robert zaprzyjaźnił się z leśnymi ptakami. Był bardzo dumny z
siebie, ponieważ nauczył się tylu
rzeczy! Kiedy wróżka przyleciała zobaczyć, jak sobie radzi, była bardzo zdumiona.
Robert nauczył się gotować, robić opatrunki i wykorzystywać jedzenie wyrzucane
przez ludzi w lesie. Wróżka postanowiła już więcej nie męczyć chłopca i chciała
go zmienić z powrotem w człowieka. Jednak zobaczyła coś, co bardzo ją
rozczarowało: Robert kradł jedzenie od słowika. Smutna wróżka poprosiła pewnego
bociana, aby wytłumaczył winnemu, co znaczy być dobrym ptakiem i człowiekiem.
Niestety… i to nie pomogło. Nagle wróżka wpadła na wspaniały pomysł. Namówiła
wszystkie ptaki, aby przestały zwracać uwagę na zaczarowanego chłopca. W końcu
miał się nauczyć bycia odpowiedzialnym i samodzielnym, musiał też nauczyć się
przepraszać.
Na
szczęście ten sprytny pomysł zadziałał i już po paru dniach Robert zaczął
radzić sobie sam i nawet nie próbował nikogo oszukać. Wreszcie wróżka
postanowiła go odczarować. Aby się zamienić z powrotem w chłopca, musiał
dotknąć ,,Drzewa Życia”, które znajdowało się w samym środku lasu. Wróżka dała
mu odpowiednie wskazówki i chłopiec dotarł na miejsce. Znalazł piękny, duży
dąb. Wiedział, że to to drzewo, wyciągnął rękę i dotknął zimnej kory…
W tej chwili obudził się w swoim łóżku. Szybko
pobiegł do swoich rodziców, mocno się do nich przytulił i przeprosił ich za
wszystko. W ten sposób Robert z niegrzecznego i nieposłusznego chłopca zmienił
się w miłego, sympatycznego i doceniającego rodziców syna.
Komentarze
Prześlij komentarz