Oto I rozdział książki, którą piszę. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Jej tytuł to "10 lat wzwyż". Jej bohaterka - Ola - ma właśnie dziesięć lat, jest w czwartej klasie i przeżywa mnóstwo ciekawych zdarzeń. Opowiada o swojej klasie, między innymi o Zośce, Michalinie, Karze, p. Zuchorze, p. Żołnierskiej i Ance, jej najlepszej przyjaciółce. Przepraszam za błędy ortograficzne. :)
Rozdział
I
"C"
– pechowa litera, pechowa klasa
Cześć,
jestem Ola! Chodzę do klasy IV "c", niestety. Moją
wychowawczynią jest pani Jolanta Zuchora. My mówimy jednak na nią
Pani Złośliwa. Według całej społeczności uczniowskiej (i mnie
też) jest ona najgorszą wychowawczynią w szkole. Na taki tytuł
trzeba sobie naprawdę zasłużyć.... Nie wyobrażacie sobie nawet, jaka ONA jest wredna! Trzyma nas krótko i tyle! Zobaczcie, jak
wygląda mój NORMALNY dzień w szkole.
Zacznę
od przedstawienia mojego grafiku. Środa, dzień znienawidzony przeze
mnie i moją klasę. Mamy siedem lekcji. Niby mało w porównaniu do
VI "a", bo oni dziś mają dziesięć lekcji, ale to
naprawdę dużo. Zaczynamy od trzech lekcji pod rząd z panią
Zuchorą. Ale nam się trafiło... Potem niemiecki, angielski, przyroda i w-f. Lekcje zaczynamy równo o 8.00. Równo o 8.00 jest dzwonek
i o równo 8.00 Pani Złośliwa jest już w klasie. I w klasie liczy
do pięciu. Jeśli w przeciągu pięciu sekund wszyscy nie zjawią
się w klasie, dostaną uwagi do dziennika i notatkę do podpisania w
zeszycie przez rodziców!
- Szybko Olka, bo się spóźnimy! - zawołała mnie Anka.
- Idę, idę! Już, czekaj! Bo plecaka zapomnę!
Gdy
wbiegłyśmy, pani już liczyła sekundy. Była na trzeciej.
- Widzisz Olka?! O mały włos... - wyszeptała Anka.
- PIĘĆ! - powiedziała pani Zuchora i zamknęła drzwi.
- Dzień dobry! Proszę usiąść.
- Kogo nie ma, Marku? - zapytała pani.
- Yyy... - zawahał się Marek. - Gosi Zabary, Michała Olesiaka i... Dawida Włocławka!
- Chwileczkę... - powiedziała Pani Złośliwa. - Raz, dwa, trzy, cztery...
- Jest 20 osób! A powinno być 21! - krzyknęła. - Jest was ogółem w klasie 24 osoby. Odjąć trzy zostaje 21, a widzę 20!
- Kogo jeszcze nie ma?
Zapadła
głęboka cisza... Wszyscy wiedzieli, że nie ma Zośki,
najfajniejszej dziewczyny w klasie. Ona wyjątkowo podpadła pani
Zuchorze. Od początku roku ma pełno jedynek, nie wiadomo za co. A
teraz jej nie ma. Pani Złośliwa nie zgadywała, kogo nie ma, czekała
aż ktoś się zgłosi i powie. Cisza... Po piętnastu minutach
lekcji pani oznajmiła, że nie będzie więcej marnować czasu i że
temu, kto odpowie, wstawi pięć szóstek. Takiej okazji nawet sama
Zośka by nie przepuściła. Pani Zuchora rzadko stawia oceny. Jest
już grudzień, a ja od września dostałam tylko trzy oceny. Przed
Świętami Bożego Narodzenia kończy się półrocze. Dobrze by było
dostać dobrą ocenę na półrocze. Ale czy jest to warte zdradzenia
przyjaciółki? Pewnie połowa klasy, bo raczej tylko połowa
słuchała, się nad tym zastanawiała. Ale nie Micha. Michalina.
Jest najlepszą przyjaciółką Zośki. Siedzi zaraz przy drzwiach.
W
tym samym czasie... Do drzwi podbiega zasapana Zośka. To logiczne,
że nie wchodzi do klasy, tylko zagląda przez dziurkę od klucza.
Słyszy, że pani Zuchora znowu powtarza stawkę za jej wydanie.
"Jestem skończona!" - pomyślała Zośka. Za taką stawkę
nawet ja bym siebie wydała... Nagle zobaczyła, że
Micha podnosi rękę. "Micha!,Micha!", "Nie rób
tego!" - szeptała przez dziurkę od klucza. Micha odwróciła
się w stronę drzwi i odwróciła znowu twarzą do pani. Wreszcie pani ją
zobaczyła.
- No nareszcie! - krzyknęła pani. - Więc?
- Jjja chciałam iśććć doo toalleety.... - wyjąkała z siebie Micha.
- Ach tak? - zapytała pani? - Mmm... niech ci będzie, idź! Może przy okazji się na nią natkniesz, kimkolwiek ona jest... i Micha poleciała za drzwi. Złapała Zośkę za rękę i wyprowadziła za zakręt korytarza.
- Co z tobą Zośka?! - krzyknęła.
- Ech...
Głupio trochę... Zaspałam! - powiedziała. Obudziłam się, gdy
było sześć minut do 8.00. Nie zdążyłabym w tym czasie się ubrać,
umyć, uczesać, zjeść śniadanie, zamknąć dom i przyjść. Ja
mieszkam dwa kilosy od szkoły!
- Och Zośka... - powiedziała Micha.
- Dostaniesz naganę albo, albo gorzej – jedynkę! I co zrobisz?
- Nie
będę na tej lekcji. Pójdę do klasy IV "a". Tam uczy
pani Żołnierska, ona jest łagodna i miła. Przyjmie mnie z otwartymi
rękoma- powiedziała Zośka. I tak też się stało. Zanim jednak
tam dotarła, dziewczyny złapała sprzątaczka.
- Ej, ej, ej! Co wy tu robicie, hmm? - zapytała złowrogim głosem. Już do klasy, bo powiem dyrekcji, że się szwendacie podczas lekcji po korytarzu! Machnęła mopem i odeszła. Pani Żołnierska posadziła Zośkę w pierwszej ławce.
-
Słuchaj uważnie! Na pewno przerabiacie ten sam temat, bo mój program nauczania i pani Zuchory jest identyczny - powiedziała nauczycielka. Ależ ona
miała anielski głos... Można by się wsłuchiwać w niego godzinami
i żal było przestawać. Ale po chwili zadzwonił dzwonek i Zośka
wyszła z klasy. Nie wiecie, jaka była przerażona i smutna podczas
przerwy.
- Oj, Zocha! - powiedział Hubert. - Masz przechlapane!
- Wiem... - jęknęła. Po chwili Pani Złośliwa podeszła do Zośki.
- - Dziecko! Co ty masz w tej głowie, to ja nie wiem! - krzyknęła - Ile jedynek! Nigdy, w całej mojej historii nauczania tyle ich nie było! Nigdy!
- Za krótka historia... - stwierdziła Zocha. - Zetknie się pani jeszcze z niejedną taką jak ja, albo i gorszą, zapewniam...
- Hmmm.. naprawdę?! - wrzasnęła złośliwie Zuchora.
- Przrzrzeee... przepraszam... Ale to nic nie dało. Mina pani Zuchory mówiła za nią samą. Wyglądała jak gradowa chmura! Na szczęście, właśnie wychodziła z klasy pani Żołnierska i opowiedziała jej jak to z Zośką było. Gdyby nie to, byłoby niezłe piekło. Po rozmowie z panią Żołnierską, Pani Złośliwa odeszła do pokoju nauczycielskiego. Po cichu szeptała do siebie : "Co za czasy, zwariować można z tą młodzieżą". Zośka natomiast chyba na zawsze oduczyła się spóźniania na lekcje. Karą dla niej nie była jedynka, ale nagana w postaci nadgodzin z pedagogiem w szkole i zakaz wyjazdu na lodowisko. Szkoda...
Komentarze
Prześlij komentarz